2 lipca 2010
Chłód ...
To był gorący i duszny dzień. Ludzie w pośpiechu przemykali między migającymi promieniami słońca. Jedni szukali cienia ... inni zaś szukali drogi ewakuacyjnej. W oddali jakaś muzyka, krzyki i nawoływania. On nie pojawił się nagle ... nie znikąd... Stał tam już jakiś czas... Zanurzony po wszystkie myśli, przetwarzające wodny chłód w ukojenie... Zatrzymałam się ... czekałam co stanie się... zauważy mnie czy nie.... wystraszy się mojej osoby i ucieknie w spódnicę matki... Nie... stał nieruchomy... jak posąg od zawsze... jedyny ruch jaki istniał to strużka wody opływająca jego małe dłonie...
Strużka chłodu ...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz